czwartek, 28 stycznia 2016

Rozdział pierwszy

"Damn, damn, damn
What I'd do to have you
Here, here, here"

Przyglądała się swojemu odbiciu w lustrze. Blond włosy miała elegancko podpięte do góry, jednak kilka kosmyków opadało na jej ciemnoniebieskie oczy. Mocno pomalowane czerwoną szminką usta kontrastowały z nie tylko jej bladą cerą, ale również ze śnieżnobiałą suknią ślubną. Tiulowy dół idealnie komponował się z gorsetem, który podkreślał jej obfity biust. Ona sama z grymasem przyglądała się już piętnastej parze butów, które podsuwała jej pracownica najdroższego sklepu w Oslo.

-Nie, te mi się nie podobają- stwierdziła przyglądając się dokładnie obuwiu- A ty co o nich sądzisz Tom?- zapytała swojego narzeczonego

Jednak Hilde był zbyt zamyślony ,by usłyszeć pytanie swojej partnerki. Nad czym tak rozmyślał? Nad miłością. Wśród znajomych miał opinię kobieciarza. Ba! Nawet jego dziewczyna dobrze wiedziała, że święty nie był. Jednak coś się stało, że nawet Tom Hilde się zmienił. Miłość. I wbrew pozorom nie było to uczucie, którym pałał do kobiety, którą miał za trzy tygodnie poślubić. Nie. Ana była sympatyczna, zabawna, ładna i inteligenta. Dla wielu była ideałem. Jednak Norweg nie mógł zapomnieć o drobnej blondynce, którą poznał podczas zawodów w Zakopanem trzy lata wcześniej. O blondynce, którą pokochał od pierwszego wejrzenia. Pokochał jej oczy, w których tańczyły radosne iskierki. Pokochał jej uśmiech, który powalił go na kolana podczas pierwszego spotkania. Pokochał jej miękkie usta, które idealnie łączyły się z jego w pocałunku. Pokochał jej włosy, pokochał jej dołeczki, pokochał jej wnętrze. Pokochał ją tak bardzo, że aż sam się tego przestraszył. Dlatego zachował się jak ostatni kretyn zrywając kontakty w najgorszym z możliwych momentów i w najgorszy z możliwych sposobów. Nie mógł sobie tego darować.
Spojrzał na swoją przyszłą żonę, jednak zamiast niej oczami wyobraźni zobaczył piękną polkę. Jego piękną polkę. Tą, którą tak długo szukał, jednak jej nie znalazł. Tą, którą chciał przeprosić. Tą, przed którą chciał paść na kolana i błagać o wybaczenie.

-Tom, mówię coś do ciebie- rzuciła nieco zirytowana Ana- Jak zwykle mnie nie słuchasz, a ślub jest już za trzy tygodnie!
-Przepraszam skarbie, po prostu się zamyśliłem...

Ana miała już rzucić jakąś kąśliwą uwagę, ale przerwał jej dzwonek telefonu Toma. Ten spojrzał na wyświetlacz, na którym widniało nazwisko Fannemela, po czym przeniósł na nią przepraszający wzrok. Blondynka pokiwała ze zrozumieniem głową, na co Hilde wcisnął zieloną słuchawkę i wyszedł ze sklepu

~Cześć Tom, masz chwilę, by się spotkać?
- Anders, nie teraz, jestem z Aną na przymiarkach do ślubu. Dobrze wiesz, że jak teraz wyjdę to wydrapie mi oczy
~To ważne
-I nie może to poczekać kilka godzin?
~Chodzi o Darię- na dźwięk tego imienia serce Norwega przyspieszyło dwukrotnie.
-Za dziesięć minut w tym samym barze co zwykle- poinformował przyjaciela Tom i jak najszybciej ruszył w kierunku Boca po drodze wysyłając narzeczonej SMSa, że wypadł mu ważny trening i musiał jak najszybciej się tam pojawić.

~*~
Bar znajdujący się przy Thorvald Meyers gate 30 należał do ulubionych miejsc spotkań norweskich skoczków. Wnętrze zostało urządzone w stylu retro, napoje mieszane były z uwagą, a klientela była bardzo ekscytująca. Wieczorem z głośników puszczana była głośna muzyka, przy której można się było bawić do rana. Anders siedział przy jednym ze stolików popijając zamówiony wcześniej sok pomarańczowy.

-Mów o co chodzi!- krzyknął Hilde, gdy tylko dostrzegł swojego przyjaciela
-Może najpierw usiądź, uspokój się, zamów coś i spokojnie porozmawiamy. Z naciskiem na spokojnie- upomniał kolegę z kadry Fannemel- Nie krzykiem, bo każdy na nas patrzy- po tych słowach skupił wzrok na dwóch młodych brunetkach, które spoglądały na skoczków ciekawskim wzrokiem
-Jak mam być spokojny, kiedy nawet nie wiem o co chodzi?! Coś się stało? Miała jakiś nie daj Boże wypadek? W którym jest szpitalu?! Muszę tam jechać! Skąd ty w ogóle o tym wiesz?!
-Nie miała żadnego wypadku, po prostu usiądź i posłuchaj. Linn miała wielką ochotę na ciastko. A wiesz jak to jest z kobietami w ciąży, im odmawiać nie wolno. Więc poszedłem do cukierni i kiedy wychodziłem to przed nią stała taa.. jak jej tam... ta od Wellingera
-Eliza- podsunął Hilde
-Tak, tak, właśnie o nią chodzi. Tak więc stała Eliza i rozmawiała z tą twoją Darią. Nie rozumiałem jednak o czym rozmawiały, bo mówiły w jakimś dziwnym języku
-Może po polsku, w końcu są polkami...
-To prawdopodobne- przytaknął Fannemel- w każdym bądź razie twoja miłość jest w Norwegii. Swoją drogą, wiedziałeś, że Welli ma dziecko?
-Jak to ma dziecko?
-No normalnie. Razem z nimi była jakaś dziewczynka
-No to ładnie się chłopak ukrywa- roześmiał się Tom- Teraz przepraszam cię, ale muszę lecieć. A i mam do ciebie jeszcze jedną prośbę...
-Jaką?
-Jakby dzwoniła Ana, to powiedz, że mam dodatkowy trening
-Zaraz, to ty do niej nie idziesz?
-Nie. Muszę znaleźć Darię. Teraz. Dopóki jest w Oslo...
-Pomogę ci.
-Naprawdę? Dziękuję, jesteś wielki
-W końcu dlatego jestem twoim najlepszym przyjacielem- zaśmiał się Anders i wyszedł razem z Tomem z baru, uprzednio płacąc za napoje.

~*~
"It's been a long day
without you, my friend.
And I'll tell you all about it,
when I see you again."

W tym samym czasie w kawiarni Om Kafe Seterstua Daria czekała na swoją przyjaciółkę, popijając swoją ulubione cappuccino z syropem waniliowym i przegryzając tradycyjne norweskie valnafat Lukket, które wprost uwielbiała. Przyglądała się tańczącym za oknem płatkom śniegu, śpieszących się przechodniów oraz dzieciom lepiącym bałwana w parku po drugiej stronie ulicy. Gdy Eliza w końcu przekroczyła próg lokalu na twarzy blondynki pojawił się szeroki uśmiech. Gdy tylko brunetka zajęła miejsce natychmiast pochłonęła je długa rozmowa.

~*~

-Będę się zbierać. Andreas pewnie się niepokoi- stwierdziła Eliza patrząc na zegarek. Chwilę potem wstała z miejsca, a wzrok Darii spoczął na czymś, co jej przyjaciółka próbowała ukryć...
-Eli, nie masz mi może jeszcze czegoś do powiedzenia?- zapytała blondynka unosząc delikatnie kąciki ust ku górze
-Nie... Oj no dobra! Tak, jestem w ciąży. To dwudziesty drugi tydzień i na razie nikt, no prawie nikt, o tym nie wie...
-Ale mnie mogłaś powiedzieć! Gratuluję ci serdecznie- Dari uściskała brunetkę
-Właściwie to jest jeszcze coś... Chodzi o to, że jestem tu na zasadzie  dziennikarki, a jutro nie mogę pojawić się na zawodach...- ciemnowłosa zaczęła robić maślane oczy
-Nie. Eliza, wszytko, ale nie to!
-Proszę, proszę, proszę, proszę... Tylko ten jeden raz.

Daria przez kilka sekund rozważała w głowie wszystko zza i przeciw. Oczywiście największym argumentem przeciw było to, że prawdopodobieństwo wpadnięcia na Hilde rosło pięciokrotnie. Z drugiej strony los jej sprzyjał- od dwóch lat mieszkała w tym samym mieście co on i ani razu go nie spotkała. A i przydałby się dodatkowy grosz...

-No... Dobrze. Ale tylko ten jeden raz!- powiedziała i natychmiast tonęła w ramionach brunetki
-Dziękuję, dziękuję, dziękuję! Jesteś najcudowniejsza!
-Ale jest jeszcze jedna sprawa...
-Jaka?
-Nie licz na żadne wywiady z Norwegami!
- Oczywiście, to zrozumiałe!- Eliza mrugnęła porozumiewawczo do Darii i ponownie ją uściskała.

Gdyby blondynka wtedy wiedziała, że jej przyjaciółka ma trochę inne plany...


_____________________________________________________________________

Chyba wróciłam...
Nie wiem, czy ktokolwiek tutaj jeszcze jest, ale jeśli tak to przepraszam za tak długą nieobecność :(

Szczególne podziękowania dla Dominiki i Karoliny ^^